ale mamy pierwsze podsumowania ile nas do tej pory kosztowało samo posypywanie jezdni, bez kosztów ręcznego odśnieżania i posypywania piaskiem chodników.
Jak każdego roku, bolesną pozycją w naszym budżecie są pieniądze przeznaczone, na tzw. „zimowe utrzymanie", czyli nic innego, jak posypywanie bydgoskich jezdni środkami, które topią śnieg i osadzającą się na drodze szadź. Bolesne wydatki, ponieważ wraz z wiosną środki, które przeznaczyliśmy na odśnieżanie, bezpowrotnie znikają, jak śnieg, pozostawiając jedynie po sobie wspomnienie. Niestety po kilku milionach złotych nie pozostaje żaden, trwały ślad w postaci wyremontowanego chodnika, jezdni, czy budowy kolejnego odcinka drogi rowerowej. Oczywiście bezwzględną i bezdyskusyjną wartością jest fakt, że dzięki milionom wydanym na zimowe utrzymanie bydgoscy kierowcy i piesi są bezpieczni, a to jest dla nas najważniejsze i warte każdej złotówki.
Często pytani - "no dobrze, ale ile to kosztuje" - odpowiadamy.
Akcja zima:
w okresie - listopad – grudzień 2015 r. to: 453 011,21 zł.,
w tym samym czasie, rok później, czyli . listopad – grudzień 2016 r. to: 1 923 508,72 zł.
Styczeń – luty 2016r. to: 4 020 462,54 zł., a styczeń – luty 2017r. to: 3 974 692,08 zł.
Tak, tak z przyrodą nikt jeszcze nie wygrał i trudno jest przewidzieć, czym aura może nas zaskoczyć. Z tego względu nigdy nie mówimy w zarządzie o oszczędnościach na zimie, ponieważ, jak widać w zestawieniu kosztów, różnica pomiędzy listopadem-grudniem 2015, a tym samym czasem rok później to: 1 470 497 zł. Warto również wspomnieć, że jeżeli tylko w ciągu jednego dnia przez 24 godziny pada śnieg, to utrzymanie jezdni i chodników, to wydatek na poziomie 1 200 000 złotych. I jak tu mówić o oszczędnościach, a do tego w ramach budżetu na 2017 rok będziemy musieli się uporać z zimą listopad – grudzień i oby ten czas był dla nas wszystkich łagodny, jak w 2015 roku, czego Mieszkańcom i sobie życzymy.