Prezydent Bydgoszczy Rafał Bruski przedstawił (11 stycznia) na specjalnej sesji Rady Miasta dodatkową propozycję ułatwiającą spółce MZK restrukturyzację.
Możliwe jest podpisanie 2-letniego kontraktu z wynagrodzeniem wyższym o 20-procent.
Po tym okresie na wprowadzenie zmian, spółka będzie jednak walczyć o kontrakty na równych zasadach w przejrzystych przetargach.
Zarząd spółki nadal może też zawrzeć stabilny, długoterminowy kontrakt na 9 lat i otrzymywać wynagrodzenie za usługi o 10 procent wyższe niż prywatni przewoźnicy (w pierwszych 2 latach 14% więcej).
- To kolejna propozycja wsparcia oczekiwanej przez wszystkich restrukturyzacji miejskiej spółki – mówi prezydent Bydgoszczy, Rafał Bruski. - Nie mam wątpliwości, że dla pasażerów kluczowe jest to, jak często autobus podjedzie na przystanek, a nie jakiego przewoźnika. Powierzenie przewozów MZK i wydanie na ten cel o jedną piątą więcej środków na transport publiczny w praktyce oznacza, że możemy zamówić znacznie mniej tak zwanych wozokilometrów niż u innych przewoźników. Autobusy MZK podjeżdżają na przystanek np. 5 razy na godzinę, kiedy w tej samej cenie u prywatnego przewoźnika moglibyśmy zamówić 6 kursów. Niestety bywało, że autobusy MZK w ubiegłym roku nie podjeżdżały wcale, bo spółkę dotknęły braki kadrowe lub zapadały decyzje o nielegalnych strajkach, które przynosiły milionowe straty. Poprzednie zarządy spółki oczekiwały dodatkowego czasu na przeprowadzenie restrukturyzacji. Zgadzam się, by spółka dostała szansę, by stać się konkurencyjnym podmiotem, podobnie jak inne miejskie spółki np. ProNatura, LPKiW. Jednak po dwuletnim okresie wsparcia, będzie walczyć o zlecenia w równych, przejrzystych przetargach. Liczę, że jeśli spółka zdecyduje się na tę opcję, bardzo dobrze wykorzysta ten czas na restrukturyzację i pójdzie z duchem czasu i praw ekonomii. Przypomnę, że miasto nie oczekuje od MZK żadnego zysku. Nadal aktualna jest też propozycja długoterminowego kontraktu na 9 lat z wynagrodzeniem za usługi o 10 procent większe niż u prywatnego przewoźnika (w pierwszych 2 latach nawet 14% więcej) – dodaje prezydent.
Od kilku lat, każdego roku, Miasto wydaje więcej środków na komunikację publiczną.
Wpływ na to mają głównie ceny paliwa oraz energii. Obecnie m.in. ze względu na rządowe cięcia w finansowaniu samorządów oraz galopującą inflację miasto miasto traci możliwość wzmacniania publicznych usług i uruchamiania nowych zadań inwestycyjnych bez zewnętrznego dofinansowania. Bydgoszcz nie otrzymała żadnej rekompensaty za utrzymywanie komunikacji publicznej w czasie pandemii zgodnie z rządowymi wytycznymi, mimo potężnego spadku liczby pasażerów.
Miasto nie mogło też składać wniosków o dofinansowanie na utworzenie nowych połączeń (powołano fundusz dedykowany tylko do przewozów pozamiejskich). Rząd odrzucił też największy bydgoski wniosek o dofinansowanie wymiany taboru tramwajowego. Wcześniej zawieszono ustawę metropolitalną, która gwarantowałaby dodatkowe środki między innymi na wspólne projekty transportowe.
Plan transportowy przyjęty przez Radę Miasta w 2013 roku wprowadził szereg standardów, które muszą spełniać przewoźnicy wykonujący zlecenia na rzecz Bydgoszczy. Wszystkie pojazdy muszą być tak samo wyposażone, oznakowane i gwarantować odpowiedni poziom bezpieczeństwa oraz komfort podróżowania z uwzględnieniem m.in. potrzeb osób z niepełnosprawnościami.
Prezentacja Prezydenta Bydgoszczy do pobrania -> TUTAJ